Nurtowało to historyków, archeologów, metalurgów przez ostatnie dziesięciolecia. O starożytną metodę wytopu żelaza spierały się takie sławy jak Bielenin, Radwan, Sedlak… Bezskutecznie. W Nowej Słupi co roku odbywa się bodaj najstarsza w Polsce impreza archeologii eksperymentalnej: Dymarki Świętokrzyskie. Od lat 60. naukowcy i amatorzy – przy użyciu starożytnych technik – usiłowali uzyskać metaliczne żelazo. Bezskutecznie.
A w czasach rzymskich się to udawało. Liczbę pieców dymarskich na przedpolu Gór Świętokrzyskich szacuje się na co najmniej 700 tysięcy. Było to największe zagłębie hutnicze w tej części Europy.
I wreszcie! Autorem sukcesu jest Adrian Wrona, doktorant na Uniwersytecie Jana Kochanowskiego w Kielcach, członek Świętokrzyskiego Stowarzyszenia Dziedzictwa Przemysłowego. W celu odtworzenia naszego typu dymarki sięgnął – jakżeby inaczej – do dzieł Arystotelesa tudzież do niegdysiejszych doświadczeń zagranicznych. Gratulacje!